Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z SuperMemo?
Pierwszy raz widziałem SuperMemo u kolegi, gdy jeszcze studiowałem – jakaś archaiczna wersja na DOS (czyli jak na komputerach PC nie było jeszcze Windowsów – to uwaga dla Millenialsów). Przez prawie 10 lat, gdzieś od roku 2000 przerobiłem 20 tys. słówek ze starszą wersją Advanced English Speed up!. Skuteczność była fantastyczna, więc SuperMemo zaraziłem też żonę. Wymagało to samozaparcia, systematycznej pracy, ale też sporo pracy przy samym programie – nie była to wersja „w chmurze”, więc było sporo zabawy z kopiowaniem baz między komputerami, jak np. wyjeżdżaliśmy na wakacje czy z uzupełnianiem zaległości jak parę dni byłem bez komputera, robieniem raz na jakiś czas backupów baz itd.
Po latach pojawiły się dzieci. Miały one sporo lekcji angielskiego w przedszkolu, więc chciałem kontynuować ich edukację językową.
Do SuperMemo wróciłem ok. 2 lata temu, widząc, jak nieefektywne jest zapisywanie słówek dla moich dwóch starszych synów w innych aplikacjach przez ich nauczycieli. Przeraziłem się, robiąc z nimi powtórki i widząc, że nic nie pamiętają sprzed kilku miesięcy. Zaimportowałem fiszki do SuperMemo – stworzyłem własne bazy słówek dla starszych synów. Jak nadrobili zaległości z tych własnych baz, kupiłem im dostęp do kursów Extreme English, na co się zapalił wówczas prawie sześcioletni najmłodszy syn że „on też chce”. Aktualnie więc trójka moich dzieci systematycznie robi lekcje z programami do nauki słówek – siedmiolatek zrobił już 90% (prawie 2000 słów!) kursu Extreme English – Basic (A1/A2), dziewięciolatek i jedenastolatek – lecą z kursem Extreme English – Intemediate (B1/B2) na swoich kontach. Efekty są niesamowite, głowy dzieciaków chłoną słowa jak gąbka.
Sam im zazdroszczę – uczą się teraz słów, których ja się uczyłem jako dorosły. Super jest to, że wymowy nowych słów uczą się od lektora, a nie ode mnie, czy „sami”. Cały czas mają kontakt z prawidłową wymową, więc ta nauka jest wiele bardziej efektywna.
Tak w sumie to ja nie muszę ich gonić do tych lekcji – sami przypominają, jeśli czasem nam wypadnie to z głowy. Dla nich to atrakcyjne, że spędzą z komputerem czy komórką kilka minut dziennie więcej. Zajmuje każdemu z nich po około 5-7 minut dziennie. Celowo nie chcę by mieli zbyt duży nakład słów by powtórek nie było więcej niż ok. 20 tak, by się nie zmęczyli i nie zniechęcili.
Efektywnie każdego dnia uczą się teraz ok. 5 nowych słów. Niby niedużo, ale jak się je pomnoży przez 365 ?
Do kompletu, widząc, jak ta wersja chmurowa jest wygodna, kupiliśmy sobie też z żoną dostęp do baz Advanced, więc aktualnie cała nasza pięcioosobowa rodzina uczy się angielskiego z Waszymi kursami.
W czym pomogło Ci SuperMemo?
Zarówno mnie, jak i żonie dobry angielski pozwala na efektywniejszą pracę, co jest w dużej mierze zasługą SuperMemo. Jestem samoukiem jeśli chodzi o angielski, zacząłem się uczyć na studiach, a więc już jako dorosły. Dziś pracuję w międzynarodowej firmie, pracuję z klientami w Europie, używając angielskiego na co dzień i w olbrzymiej mierze jest to zasługa narzędzia, które stworzyliście. Oczywiście nauka wymaga pracy, samozaparcia i systematyczności, ale narzędzie powoduje, że ta praca jest wiele bardziej efektywna.
Uważam, że to najlepiej wydane pieniądze w życiu – to znacznie więcej niż produkt – to system na lata. Nigdy nie zrobiłem tak dobrej inwestycji jak te Wasze bazy.
Czego uczysz się obecnie?
Oprócz nauki słówek z bazy Extreme English – Advanced robię też kurs Rosyjski Нет проблем!, co pozwala mi na odświeżenie sobie znajomości j. rosyjskiego, który mi się przydaje w delegacjach za wschodnią granicę.
Jakie są Twoje plany językowe?
Nie jestem jakimś zapalonym lingwistą, próbowałem kiedyś się uczyć języka francuskiego, ale ten język pokonał mnie. Traktuję znajomość języka obcego jako narzędzie pracy. Poza tym ciągły kontakt z nauką słówek jest też swego rodzaju gimnastyką dla umysłu, bo przecież odświeża się też znajomość słów i zwrotów już znanych.
Jak wygląda Twój dzień z SuperMemo?
Zazwyczaj wieczorem pomagam młodszym synom w lekcji SM, które zazwyczaj robią na mojej komórce – najstarszy już nie chce mojej obecności. Sam przy okazji przypominam sobie bardziej podstawowe słowa zresztą. Wieczorem znajduję zawsze parę minut na nowe słowa i powtórki. Podobnie jak u dzieci – staram się tak dobierać ilość nowych słów, żeby nie mieć za dużo powtórek.
Inaczej sprawa wygląda w delegacji – wówczas dzień mam mniej przewidywalny, ale zawsze wygospodaruję sobie te kilka – kilkanaście minut na lekcję. Dzięki bazie w telefonie mogę wykorzystać czas bez dostępu do sieci np. w podróży lotniczej. No ale dzięki pandemii ostatnio mało jeżdżę…
Jakiej rady udzielisz innym Użytkownikom?
Nie bierz więcej słów, niż masz siły przerobić. Lepiej iść wolniej z materiałem niż wziąć za dużo i się zniechęcić natłokiem powtórek.
No i najważniejsze – nie pozwalaj sobie na przerwy w nauce. Lepiej przez dzień czy dwa nie dobieraj nowych słów, jak nie masz czasu czy siły (czy jak wiesz, że wkrótce nie będziesz mieć czasu) niż pozwalaj sobie na kilkudniowe przerwy. Po nich jest zwykle trudno wrócić do nauki.
Na czym Twoim zdaniem polega sekret skutecznej nauki?
No niestety – tylko systematyczność.